piątek, 17 lipca 2015

Przekombinowalem znow... Tym razem z komputerem nowym :-) Bo mial zainstalowany Win7, ze sterownikami ich, scrackowalem, poinstalowalem soft jaki uzywam (troche tych programow jest), wszystko hulalo ladnie. Potem zainst.Windows 8, tym razem sterowniki musialem sam - to wzialem z SamDrivers (jak ktos nie znam to polecam - jest na torrentach - to paczka ok.8GB sterownikow do wszelkich mozliwych urzadzen, program sam wykrywa czego brakuje i mozna zainstalowac - moim zdaniem najlepszy sposob na sterowniki, bo lekko, latwo, przyjemnie, i hurtowo:-) Tez soft, ale tylko najwazniejsze. Potem Linuxa...  Linux Ubuntu na trzeciej partycji. Nawet mial sterowniki do mojego modemu do netu (GSM, bezprzewodowy od Orange), ale po zainstalowaniu wyswietla bledy ogolnie, a net nie dzialal. A szkoda. I potem cos zaczalem ulepszac - nawet nie pamietam juz co, ale wynik byl taki ze ZADEN system nie chcial sie uruchomic! Probowalem odzyskiwac z image jakie utworzylem dzialajacym systemom, ale nic. WYskakiwaly rozne komunikaty, raz nawet dziwne krzaki, no ewidentnie sektor rozruchowy schrzanilem. Probowalem to naprawic plytka naprawcza do WIn7, ale o ile zwykle on to naprawia, to lipa...
Musialem zainstalowac od nowa nowy system WIn7. Potem juz odzyskalem z image oba systemy, byl problem ze Win7 sie zawieszal przy uruchamianiu, ale nie wiem co jest ze juz dziala :-) ALe DWA DNI nie mialem dzialajacego kompa! Takze mam znow 3 systemy, ale bez Linuxa, na razie nie bede chyba ryzykowal...
Nie, jednak chciwosc posiadania jeszcze wiecej wygrala - sciagam Linux MInt z pulpitem Mate.

Moze napisze cos o moim cpaniu.
Spisalem z Natalia - moja ladna terapeutka umowe, kilka punktow, m.in.ze bede przychodzil trzezwy (to jest do zrobienia), realizowal  prace domowe, i schodzil z dawki jak ustalimy na bierzaco. No i od dzis do wtorku mialem brac 50%, a juz to zlamalem :-( Zazylem 2x dzis, a do tego 2x zlewki ze strzykawek - to troche pobudza, ale nie ma euforii, przyjemnosci i relaxu jak po metkacie.
Dlaczego zazylem drugi raz?
Bo pojechalem na ostry dyzur- bo opuchlizna na prawej rece jest juz duza i sie powieksza chyba, w kazdym razie dzis w nocy obudzil mnie klojacy bol - taki ze nie moglem spac. Nurofen Forte pomogl. BOje sie ze to znow ropien. I to dokladnie w tym samym miejscu gdzie mnie juz przecinali.
To moja oczywiscie wina, bo za duzo razy podawalem w to samo miejsce (dobra gruba i dluga zyla...), no i jak poszedlem do zwyklej lekarki, dala antybiotyk na to i Clexane (na rozrzedzenie krwi), ale antybiotyku postanowilem nie brac - bo on oslabia przeciez czlowieka... No i mam! Jakbym te pare dni temu zaczal brac, to moze by to sie zmniejszalo zamiast powiekszac.
No i czekalem na tym ostrym dyzurze, 2godziny wytrzymalem i poszedlem, bo czulem sie okropnie (metkat zszedl, poza tym to miejsce mi sie zle ), no i to nerwowe oczekiwanie, no i wezwali juz wiele osob co przyszli po mnie, a chyba tam babka powiedziala ze lekarze operuja. Znaczy chirurdzy, bo mi potrzebny do tego chirurg zeby obejrzal, a ewentualnie przecial. Moze jutro pojde, zobacze jak bedzie sie powiekszac i czy bedzie bolec. Teraz nic nie boli, ale bralem przeciez Nurofen i Dicloratio. TO drugie na kregoslup, jak i na drugie miejsce na reku, ktore spieprzylem totalnie... Ta sama reka-prawa, tylko wewnetrzna str.nadgarstka. Tam dzis w poludnie podawalem do takiej super cienkiej zyly, jak zaciagalem tloczek to cisnienie krwi bylo zadne, ale to bylo ktoras juz wtedy proba, to sie uparlem ze se tam podam, ze jak jest krew, to jakies naczynie krwionosne musi byc. No i to tak specznialo w trakcie podawania ze szok! DO tego bolalo i szczypalo naprawde jak skurwysyn! Podawalem na raty. No ewidentnie rozpieprzylem se tam te zyle... No i ona mnie naprawde mocno bolala przez wiele godzin - taki rwacy bol, ciezko to wytrzymac bylo, szczegolnie czekajac na ostrym dyzurze.
Wracajac postanowilem ze za to cierpienie musze sie nagrodzic - i pojechalem po drugi dzis Apaselan. Wracajac 2x wsiadlem do zlego autobusu, co gdzies daleko jechal... Po powrocie odrazu zabralem sie za extrakcje - i uwaga! natychmiast w tym momencie ten rwący ból ustał! Jak nozem przecial. Sila naszego umyslu, heh, tj.odwrocenie uwagi zdzialalo cuda. A moze cos sie tam juz podgoilo, bo teraz minelo 6godzin, a wciaz nie boli. Oprocz pastylek posmarowalem mascia Ketonal - jak wyczytalem ma idealne dzialanie na takie rzeczy. A reszte opuchlizn na obu rekach (jest ich niestety bardzo duzo...) tradycyjnie mascia z heparyna - wyczytalem na grupach na hyperrealu zeby to stosowac, ze jest bardzo dobra.

Dobra, rozpisalem sie, ide zjesc owoce. Bo dzis od 7,30 (jest 00:45) zjadlem tylko 2 banany i mizerie. Albo nie, kanapke ktora mama mi zrobila na droge... Dbaja o mnie... A ja cpam! :-( Ale za miesiac skonczy mi sie kasa na cpanie, wiec nie bede cpal - do tego czasu musze zejsc z dawki! Dzis kolejny raz naszykowali obiad, tj.byla dla mnie porcja gotowa do nalozenia, a ja znow nie zjadlem, bo przeciez po metkacie nie mozna nic wcisnac.
No, wreszcie nie czuje tego ssania w zoloadku! :-)

Dzis sluchalem sporo muzy bo sporo jezdzilem. Wczesniej Ninja Tunes Retrospective, a teraz Funki Porciny - jednej z 2 ich plyt ktore jestem w stanie strawic. I widzialem mnostwo malolatek... Naprawde duzo. One maja wakacje to sie szwendaja po miescie, te ktore nie wyjechaly. Niektore tak kuszace, ze szok, zadbane, umalowane, paznokcie pomalowane i ladnie uksztalotowane (ja zwracam bardzo uwage na dlonie u kobiet), sexownie ubrane z wyeksponowanymi super zgrabnymi nóżkami...

Natomiast wracajac mialem przygode: przez cala droge (30min) patrzyla sie na mnie w autobusie dziewczyna. Tak podobna do takiej Malwiny (rodzina Marty, mojej bylem, wiec nie chcialem z nia raczej gadac), ze unikalem jej wzroku. Ale wysiadle nie tam gdzie mieszkala, wiec moze to nie ona byla jednak... ZMarnowalem szanse na podryw! Jetem totalna pierdola:-(

Poza Natalia to bylem drugi raz w Wawie bo zawiozlem autobusem rower. Zepsula mi sie lewa manetka i przednia przerzutka jest tylko na najmniejszym biegu - no nie bardzo da sie na tym jezdzic gdzies dalej. Potem poszedlem do serwisu Samsunga, bo cos dlugo trzymaja w naprawie taty wierzę. ALe nic sie nie dowiedzialem sensownego. A potem na ten ostry dyzur. Jak tam siedzialem to zadzwonil facet z serwisu ze rower gotowy - bardzo mnie to ucieszylo, no i ze tylko 40zl. (Dodam ze bylem niedawno u cioci, ktora juz pare razy mi placila za skonfigurowanie i wytlumaczenie roznych spraw na jej komputerze, to i tym razem mi dala - az 50zl, to sporo, bo bylem krotko - wiec na rower zaplacic mam.) Ale nie pojechalem, bo myslalem ze doczekam na lekarza, a poza tym nie jadlem nic i nie mialem sil by wracac do domu te 20km rowerem, a do autobusu bym sie nie zmiescil - o tej porze jest duzo ludzi. A przede wszystkim chcialem jechac po APselan - to daleko i nie podrodze, to z rowerem nijak.

Martwi mnie, ze jest 1.00, a pobudka o 6.00 bo jedziemy na bazar z tata. Nie wiem jak ja wstane, a musze, nie moge taty zawiesc. Moze zrobie jeszcze ze 2 filtracje i jakos dosiedze do rana bez spania? TO jest jakies wyjscie, tak wiele razy robilem, ze cpalem w nocy metkata i nie spalem wogole, dopiero w poludnie nastepnego dnia.

A propo - to kolejna wada zazywania APselanu - ze zarywam noce - bo Natalia dala mi zadanie: wady i zalety brania. Wad mi oczywiscie wyszlo 3x wiecej niz zalet! To chyba dobrze, bo widze je.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz